Peter Weir ma otrzymać honorowego Oscara w 2023 roku, dawno spóźnione wyróżnienie dla jednego z najbardziej empatycznych filmowców w kinie

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Peter Weir jest czubkiem włóczni australijskiej Nowej Fali, kolekcji australijskich filmowców, w tym m.in. Freda Schepisi, Philipa Noyce'a, George'a Millera, Gillian Armstrong i Bruce'a Beresforda. Wszyscy mieli swój udział w sukcesie, ale najważniejsza jest oczywiście ta trójka: Gillian Armstrong, za to, że nigdy nie robiła niczego, co nie wydawałoby się ważne i osobiste; George Miller, za bycie wszechczasowym geniuszem wyjątkowego szaleństwa kinetycznego; Peter Weir, który okazał się lirycznym kopaczem męskiej psychiki i związków.



Weir zrealizował tylko trzynaście filmów fabularnych w ciągu swojej 48-letniej kariery – jest to żałośnie niska liczba dla tych, którzy doceniają jego pracę, ale suma przynajmniej częściowo wynika z decyzji Weira o potraktowaniu priorytetowo czasu spędzanego z rodziną. Myślę, że widać, jak jego obawy, jego empatia przenikają do jego filmów. Jego dwa najbardziej znane, najchętniej odbierane obrazy, Stowarzyszenie Umarłych Poetów oraz Świadek obydwa przedstawiają obcych w obcych krajach: postępowego nauczyciela w regresywnej szkole, który opowiada się za indywidualnością i emocjonalną przejrzystością, oraz siwego detektywa z wielkiego miasta, który ucieka przed korupcją własnego wydziału w sztywnej, zamkniętej społeczności innego rodzaju. Są biegunowymi przykładami męskości, zmuszanymi do konfrontacji z systemami wrogimi wyrażaniu wrażliwości u mężczyzn. Obsadzony jako bohaterowie, odkrywają, że są bezradni, aby zmienić świat, ale nie jest za późno, aby dać głos częściom siebie, które są przestraszone i bezsilne.



Zdjęcie: Kolekcja Everetta

Mam trochę miłości do obu tych filmów, ale Świadek w szczególności kojarzy mi się z doskonałym filmem. John Book Harrisona Forda, Rachel Kelly McGillis i młody Samuel Lukasa Haasa, którzy są świadkami morderstwa na stacji kolejowej, co oznacza utratę niewinności nie tylko dziecka, ale także dziecka z książki. To pierwszy film Petera Weira, jaki widziałem w teatrze; zakazany film – co, z jego oceną R i krótkim błyskiem nagości – działa jak brutalny policyjny proces, entuzjastyczna historia miłosna i lekka komedia typu „ryba z wody”, która jakoś nie skłania się do Społeczność Amiszów, w której jest głównie osadzona. Nie trzeba nawet zmrużyć oczu, aby dostrzec zawarte w nim ostrzeżenie o groźnych korupcyjnych wpływach kulturowej dyfuzji. „To, co bierzesz do ręki, bierzesz do serca”, ostrzega Samuel w pewnym momencie i jest to ostrzeżenie, które trzymam w głowie od dziesięcioleci.

Siła filmu tkwi w jego założeniu, scenariuszu i występach, oczywiście, ale to, co zasługuje na uwagę, to skłonność Weira do uchwycenia pięknych krajobrazów i scen z natury, aby przeplatać się z drobnymi zmaganiami zbyt tymczasowego człowieka. Widziałem Stowarzyszenie Umarłych Poetów rok, w którym próbowałem się zabić, i oczywiście ostateczny wybór dokonany przez gwiazdę szkoły z internatem Neila Perry'ego (Robert Sean Leonard) przemówił do mnie. Romantyczne jest, gdy w przypływie wstrętu do samego siebie i rozpaczy wyobraża się sobie kontynuację linii opłakiwanych poetów. Oglądając go dzisiaj, jestem załamany sekwencją „carpe diem”, w której nowy nauczyciel angielskiego John Keating (Robin Williams) nakłania swoją klasę do rozważenia zdjęć klasowych poprzednich pokoleń i usłyszenia ich spuścizny jako bodźca do życia chwilą , bo to krótka i niesamowicie, okrutnie flota.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Everett Collection

Odrzuciłem ten film przez dziesięciolecia, ponieważ myślałem, że został aresztowany. To ja zostałem aresztowany. Keating ma rację, a jego użycie „O kapitanie, mój kapitanie” Whitmana – pochwały, którą napisał dla Abrahama Lincolna, jest boleśnie, posępnie w nosie – nie tylko dla losu Keatinga w filmie, ale także dla los samego Williamsa (który wydawał się nigdy nie umrzeć, tylko umrzeć z własnej ręki). „Słowa i idee mogą zmienić świat”, mówi Keating, a Weir filmuje upadek Nowej Anglii ze smutkiem i mądrością mężczyzny znacznie starszego niż był w czasie zdjęć. Natura jest cykliczna, mówi, a nasz czas w niej jest ograniczony. Upewnij się, że nie jest bez znaczenia. „Że jesteś tutaj – że życie istnieje i tożsamość / Że potężna sztuka trwa i możesz wnieść werset” – mówi „O Me! O życie!” A nad brzegiem jesiennego jeziora można się zastanawiać, jaki będzie twój wiersz.



Zobacz też